Krosno Odrzańskie. Oszukali naciągnęli seniorkę, a jej córkę wysłali na… komendę policji

Bezwzględność sprawców nie zna granic. Działając pod legendą wypadku spowodowanego przez wnuczkę, oszukali mieszkankę powiatu krośnieńskiego na 70 tys. zł. Oszuści pozbyli się niespodziewanych osób z domu nakazując im przyjazd do komendy policji oraz zablokowali linię telefoniczną, żeby do ofiary nikt nie mógł się dodzwonić.

Pod koniec kwietnia, do mieszkanki powiatu krośnieńskiego zadzwoniła kobieta, podająca się za wnuczkę. Płacząc poinformowała o spowodowanym niedaleko domu śmiertelnego wypadku. Z uwagi na „wybite zęby” nie mogła rozmawiać, dlatego też słuchawkę przekazała rzekomej policjantce, która zajmowała się sprawami kryminalnymi.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

– Ta poinformowała mieszkankę, że pomoże jej wnuczce, tylko potrzebne są pieniądze 250 tysięcy złotych – mówi kom. Justyna Kulka, rzeczniczka policji w Krośnie odrzańskim. Kobieta poinformowała oszustkę, że w domu ma tylko 70 tys. zł.

Po odbiór pieniędzy miał przyjechać policjant, także ze służb kryminalnych. W pewnym momencie, w trakcie ich rozmowy, do mieszkanki powiatu przyjechała córka wraz z mężem, których poinformowała o wypadku wnuczki, a także przekazała im słuchawkę.

Krosno Odrzańskie. Bezczelnie naciągnęli rodzinę

Usłyszeli od rozmówczyni, która przedstawiła się im jako policjantka, że córka miała wypadek i żeby przyjechać na komendę. Gdy odjechali, do domu ofiary przyszedł nieznany mężczyzna. Zabrał 70 tys. zł i zniknął.

O tym, że doszło do oszustwa, kobieta dowiedziała się jakiś czas później od swojej córki. Jak się okazało, oszuści doprowadzili do tego, żeby kobieta została w domu sama. Cały czas blokowali jej telefon będąc z nią na linii. To nie koniec. Zadzwonili do córki będącej w drodze na komendę i wypytywali jak daleko jest. Bezczelnie określili godzinę, do której ma być, a także zadbali żeby nikt nie mógł się do niej dodzwonić.

Gdy dotarli na parking komendy, zgodnie z poleceniem oczekiwali na zejście policjantki wraz z ich córką. Po jakimś czasie postanowili jednak wejść do budynku i sprawdzić co się stało. – Tam dowiedzieli się, że w komendzie nie pracuje funkcjonariuszka, o którą pytają i nie było takiego zdarzenia – mówi kom. Kulka.

Wracając do domu, próbowali dodzwonić się do mamy, ale telefon cały czas był zajęty. W międzyczasie oddzwoniła do nich również córka, do której nie mogli się wcześniej dodzwonić i powiedziała, że nie doszło do wypadku. – Gdy dotarli do domu mieszkanki powiatu, było już za późno. Kobieta zdążyła przekazać wszystkie swoje oszczędności – mówi kom. Kulka.