Mejza zaśmiecił swoimi plakatami Zieloną Górę. Musi zapłacić ponad 78 tys. zł. Prezydent Kubicki: Nie ma zgody dla takich skandalicznych ekscesów

Mejza i plakaty, jest kara ponad 78 500 zł. – Pamiętacie w nocy z 11 na 12 października kiedy plakaty wyborcze zaśmieciły dużą cześć miasta. Mówiłem, że nie ma na to zgody i nie będzie tolerancji dla takich skandalicznych ekscesów – informuje Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry.

Jak prezydent Kubicki wszystko zostało zdjęte i policzone. Jest tez decyzja o karze, która wynosi ponad 78 500 zł. – Jest to już decyzja prawomocna. Oznacza to, iż cała procedura została zakończona – informuje prezydent Kubicki.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Jak przypomina prezydent Zielonej Góry, billboardy reklamowe pojawiły się na słupach oraz barierkach m.in. przy Szosie Kisielińskiej, na os. Pomorskim i Śląskim, ale też przy ul. Polanka, Herberta, Ułańskiej, Westerplatte, czy Bema.

Sytuacja oburzyła mieszkańców Zielonej Góry. Magistrat na polecenie J. Kubickiego od razu rozpoczął „porządkowanie” miasta. Pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej, Straży Miejskiej, Wydziału Zarządzania Drogami, jeszcze tego samego dnia usunęli nielegalnie rozwieszone plakaty. Łącznie to 1187 reklam w postaci billboardów informacyjnych o różnych wymiarach.

Ilość plakatów była ważna. – Od tego zależy wysokość kary za wykorzystanie terenów miasta bez pozwolenia. Zgodnie z uchwały Rady Miasta z 21 stycznia 2020 roku oraz 30 listopada 2021 roku, wyliczono karę pieniężną wynoszącą ok. 78 500. zł. Mam nadzieję, że to ostatnia tego typu nieprzyjemna sytuacja w Zielonej Górze. Tak jak mówiłem od początku, w naszym mieście nie ma tolerancji dla takich działań – informuje prezydent Kubicki.

Zielonogórski magistrat o sytuacji zawiadomił również policję. O decyzji administracyjnej poinformowano komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, jak i samego Łukasza Mejzę. – Niestety, dokumenty przesłane na adresy oraz do biura poselskiego wróciły do urzędu, jako nieodebrane – informuje prezydent Kubicki. Stąd opóźnienie ponieważ procedurę trzeba powtórzyć. Straż Miejska próbowała dostarczyć osobiście dokumenty, ale wielokrotnie nie zastawała nikogo w biurze poselskim Mejzy.

– Na koniec jeszcze jedno nigdy nie mówiłem, że nie znam tego człowieka. Tak znam go pomagałem mu i wspierałem go. Ale … ale zadam Wam jedno pytanie, proste i łatwe: „Czy Was w życiu nigdy nikt nie zawiódł?” – pisze prezydent Kubicki.