W piątek, 3 października, zapadnie wyrok w sprawie śmiertelnego potrącenia kibica Falubazu po żużlowym finale w październiku 2012 r. Prokuratura chce kary dla policjanta pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Obrona dąży do uniewinnienia.
W czwartek, 2 października, przed zielonogórskim sądem odbyły się mowy końcowe. Pełne emocji, bo sprawa jest drażliwa. Ginie kibic Falubazu, który wbiega na jezdnię pod koła nieoznakowanego policyjnego radiowozu.
Zanim prokurator zaczął mowę końcowa sędzia odtworzyła zapis z nagrania monitoringu stacji benzynowej w okolicy tragicznego zdarzenia. Strony obejrzały nagranie. Jedyne zastrzeżenia do filmu z kamery stacji benzynowej wniósł mecenas Kazimierz Pańtak, pełnomocnik rodziny kibica Falubazu. – Samochody jadą do tyłu – oznajmił w pewnym momencie oglądania nagrania. Sędzia odtworzyła nagranie ponownie, bo mecenas stwierdził, że ktoś ingerował w materiał sugerując, że był przerabiany. Po chwili wyjaśniono mecenasowi, że to auta znajdujące się na jezdni po drugiej stronie ulicy. Mecenas Pańtak przeprosił za chwilowe zamieszanie.
Po odtworzeniu materiału zaczęły się mowy końcowe. Prokurator Krzysztof Pieniek, zastępca prokuratora rejonowego w Świebodzinie zwracał uwagę na niejasności podczas ostatniego eksperymentu procesowego. Wnosił również uwagi do zeznań świadków przesłuchiwanych przed sądem. Wspomniał o zeznaniach żużlowca Grzegorza Zengoty złożonych dopiero niemal rok po zdarzeniu.
W opinii oskarżycieli winnym zdarzenia jest kierowca policyjnego radiowozu, który nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Prokurator Pieniek podkreślał, że uderzenie Krzysztofa przez policyjny radiowóz nastąpiło przodem z lewej strony auta, o czym świadczą ślady na zderzaku i przedniej szybie.
Prokurator ważąc winę obu stron zażądał dla oskarżonego policjanta najniższej kary, pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Chodzi o to, że Krzysztof w chwili potrącenia by pijany i wszedł na jezdnię za przejściem dla pieszych.
Mecenas Kazimierz Pańtak powiedział, że oskarżony prowadził pojazd służąc w formacji, która ma chronić między innymi pianych kibiców. Wspomniał również o reperkusjach społecznych związanych ze zdarzeniem.
Obrońca policjanta mecenas Witold Majchrzak zapewniał, że nie ma żadnej winy w zdarzeniu jego klienta. – Gdyby biegli od początku dostrzegli rzeczywistą wersję zdarzenia, to tej rozprawy przed sądem by nie było – mówił mecenas Majchrzak podczas mowy końcowej. Zwraca uwagę na zeznania świadków, które wskazują, że widok policjantowi zasłoniła taksówka. Nie był on więc w stanie dostrzec wbiegającego na jezdnię mężczyzny.
Sąd wyrok ogłosi w piątek, 3 października, o godz. 14.30. Dokładnie w rocznicę tragicznego wydarzenia. – Jestem codziennie na miejscu koło krzyża i widzę jak tam jeżdżą auta i wiem, że policjanci są nietykalni – mówi Mirosław Szafranek, ojciec Krzysztofa. Osierocone dziecko po kibicu Falubazu jest bez renty. Krzysztof miał za krótki staż pracy. W sprawie przyznania renty specjalnej dla dziecka zwrócono się do szefa ZUS w Warszawie. Mecenas Pańtak mówi, że zostanie również z czasem wszczęta przeciwko policji sprawa o odszkodowanie.
Ojciec Krzysztofa rozumie jego współwinę w zdarzeniu. Uważa jednak, że policjant nie musiał jechać w kominiarce i hełmie na głowie. Jest przekonany, że to ograniczało mu pole widzenia podczas zdarzenia. – Chce, aby ta sprawa stała się ostrzeżeniem i zwróceniem uwagi na to, co się dzieje w policji – mówi M. Szafranek.