Proces w sprawie potrącenia kibica Falubazu. Zengota nie stawił się w sądzie

Czwartkowa rozprawa w sprawie śmiertelnego potrącenia kibica Falubazu po żużlowym finale Polski w Zielonej Górze nie odbyła się. Przed sądem nie stawił się światek, żużlowiec Grzegorz Zengota.

Sąd ukarał żużlowca karą porządkową w wysokości 1 tys. zł. To kara za to, że Grzegorz Zengota osobiście odebrał wezwanie na czwartkową rozprawę, ale w sądzie się nie stawił. Nie usprawiedliwił się również wcześnej informując sąd, że go nie będzie.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Zengota w czwartek miał być jedynym świadkiem do przesłuchania przez sąd. W sądzie stawił się oskarżony policjant oraz jego obrońca. Był prokurator oraz oskarżyciel posiłkowy z pełnomocnikiem.

Oskarżyciel chce jeszcze przesłuchać biegłego oraz odtworzyć na rozprawie nagranie z kamer monitoringu stacji paliw obok miejsca, w którym doszło do wypadku.

Skąd Zengota w sprawie? Podczas rozprawy w dniu 21 grudnia ub.r obrona wniosła o dopuszczenie zeznań nowego świadka zdarzenia. Okazało się, że to żużlowiec obecnie Unii Leszno Grzegorz Zengota. Miał on jechać w jednej z taksówek, które przejeżdżały obok wypadku i widzieć zdarzenie. Prokuratura wcześniej nie przesłuchiwała żużlowca, bo nie wiedziała o takim świadku.

Obrona dowiedziała się o nim po zarejestrowaniu przez dziennikarza rozmowy z Markiem Jankowskim, prezesem klub Falubaz. – Podczas rozmowy pada „Zengi”, a to pseudonim żużlowca Grzegorza Zengoty – mówił wtedy w sądzie mecenas Witold Majchrzak, broniący policjanta. Z tego co ustalono, żużlowiec nie chciał aby podawano go jako świadka, z tego powodu, że jeździł w klubie Falubaz. Miał nawet powiedzieć to taksówkarzowi.

Przesłuchano również Tomasza Rabendę, byłego komendanta zielonogórskiej policji.  Jego zeznania do sprawy dużo nie wniosły. Powiedział, że policjant mógł prowadzić w kominiarce. Wspominając zamieszki mówił, że podczas uspokajania tłumu policja toczyła walkę na trzech frontach. Zeznał, że do ciała potrąconego kibica nie podchodził, stał w pewnej odległości. Potem musiał się schronić w okratowanym radiowozie, bo w stronę policjantów leciały kamienie, kostki brukowe, kawałki chodników i butelki.

Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło nocą 3 października ub.r. Nieoznakowany policyjny samochód potrącił wbiegającego na jezdnię kibica Falubazu. Mężczyzna zginął na miejscu, był pijany. Kierowca radiowozu był trzeźwy.