Skatowany Tadeusz został znaleziony przy torowisku w okolicach ul. 22 Lipca w Kożuchowie. Zmarł w szpitalu z powodu poważnych obrażeń głowy i obrażeń wewnętrznych. Kat skopał go i dobił kijem. W ławie oskarżonych siedzi młody chłopak Radek W. i jego starszy znajomy Jacek Cz. Młodszy odpowiada za śmiertelne pobicie Tadeusza, starszy za nieudzielenie pomocy bitemu mężczyźnie.
We wtorek 26 lipca sąd przesłuchał biegłą z dziedziny medycyny. Dość szczegółowo opowiadała o obrażeniach skatowanego Tadeusza. Sąd chciał wychwycić te urazy, które okazały się śmiertelne. – Miał liczne złamania żeber z dwóch stron i pęknięcia w okolicy mostka – mówiła biegła. Z tego powodu skatowany Tadeusz wręcz dusił się. Biegła wskazała również na obrażenia głowy. Sąd pytał czym mogły być zadawane ciosy. Sędzia Jędrzej Witkoś pokazał kij, który jest dowodem w sprawie. To nim był okładany Tadeusz. Zdaniem biegłej Tadeusz był nie tylko uderzany kijem, ale również został skopany. Sprawca był brutalny. Musiał wpaść w szał, bo ciosy były silne.
Na sprawę kolejny raz nie stawił się wezwany świadek B. Ewidentnie unika obecności w sądzie, za co został ukarany grzywną. Obrona jednego z oskarżonych tym razem zrezygnowała z wzywania świadka B.
We wtorek sąd zadecydował również, że przesłucha kolejnych biegłych, tym razem z dziedziny psychiatrii. Zadecydował również o przedłużeniu aresztu dla Radosława W.
Radek W. to młody chłopak. Ciąży na nim bardzo poważny zarzut. Wcześniej chciał otworzyć własny biznes. Dostał nawet na to dotację, ale nie dał rady jej wykorzystać. Od miesięcy jest w celi. Jego kolega Jacek Cz. odpowiada z wolnej stopy. Zdaniem prokuratury nie udzielił pomocy skatowanemu mężczyźnie. On sam utrzymuje, że jest niewinny. Radek mówi, że bił Tadeusza, ale go nie zabił.
Skatowany Tadeusz pił, ale był lubiany w okolicy. Uczynny i spokojny mężczyzna. Odwiedzał matkę, pomagał jej w pracach domowych. – Żył tak jak chciał, tak wybrał. Nikomu nie wadził. To był dobry człowiek i mój syn, którego już nie mam – mówi matka Tadeusza.
Tadek zbierał puszki, dorabiał gdzie mógł, radził sobie i prosił Baśkę, aby ta mniej piła. Baśka to kobieta zdegenerowana alkoholem, jej życiem od lat rządzi nalewka. Od kilku lat była przy Tadku, który w rzeczywistości był jej podporą. Dbał, zapewniał dach nad głową. Baśka to wykorzystywała i cały czas piła. Bezdomna kobieta miała problem z dotarciem do sądu. Nie miała na bilet. Kiedy w końcu dotarła do sądu, jej przesłuchanie nie było proste. Nie rozumiała wielu zadawanych jej pytań.
Był 15 sierpień 2015 r. Radek i Jacek pili alkohol. Koło sklepu w rejonie torowiska spotkali Tadeusza i Baśkę. Poszli na tory i tam razem pili alkohol. Kiedy zabrakło Radek pojechał skuterem do sklepu po wódkę. Kiedy wrócił zaczął czepiać się Tadka. Mówił, że ten ukradł mu portfel. To kradzież miała być pretekstem do ataku na mężczyznę. – Chciałem dać mu nauczkę za kradzież portfela – mówił przed sądem Radek. Dodał, że mężczyzna żył kiedy odchodził. Radek miał bić Tadka za krzakami. W tym czasie Jacek Cz. i Baśka siedzieli przy torowisku. Jacek miał trzymać Baśkę tak aby ta nie pomogła bitemu partnerowi.
Tadeusz został znaleziony przy torowisku na drugi dzień. Mężczyzna był skatowany. Kat zadawał ciosy rękoma, nogami i kijem w głowę. Mężczyzna trafił do nowosolskiego szpitala. Tam mimo wysiłków lekarzy zmarł. Portfel się znalazł… w schowku skutera.
Ruszyło śledztwo związane ze śmiertelnym pobiciem Tadeusza. Zatrzymani zostali Radek W. i Jacek Cz. Pierwszemu prokurator postawił zarzut śmiertelnego pobicia Tadeusza. Młody mężczyzna został aresztowany i trafił do celi. Jacek odpowiada za nieudzielenie pomocy pobitemu Tadeuszowi i uniemożliwienie udzielenia mu pomocy przez Barbarę.
Jacek Cz. odmówił składnia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. We wcześniejszych zeznaniach obciąża Radka. Mówi, że to agresywna osoba, która szukała motywu do pobicia Tadeusza. Powodem stała się rzekoma kradzież portfela należącego do Jacka.