Strażak, który prowadząc po pijanemu zabił motocyklistę skazany (zdjęcia)

W czwartek, 25 września, zielonogórski sąd skazał Leszka M. za spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu. Były już strażak zawodowy idzie do więzienia.

Skazanego w sądzie na ogłoszeniu wyroku nie było. Prawdopodobnie z powodu jego stanu zdrowia po tragicznym wypadku, który spowodował. Sąd wymierzył Leszkowi M. karę sześciu lat więzienia. W dodatku orzekł wobec skazanego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Sędzia Katarzyna Łukomska-Kurek uzasadniając swoją decyzję wyjaśniała, że Leszek M. w dniu zdarzenia jechał z prędkością 113 km na godz. Tak ustalił biegły. Z taką prędkością wszedł w niebezpieczny zakręt koło Zawady pod Zieloną Górą. Motocyklista jechał z prędkością około 76 km, czyli poniżej dozwolonej na tym odcinku. Leszek M. prowadząc mercedesa był pijany. Miał niemal dwa promile alkoholu. W takim stanie staranował prawidłowo jadącego motocyklistę, który zginął na miejscu.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Sędzia K. Łukomska-Kurek wyjaśniała, że w przypadku spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu kara nie może być zbyt niska, ponieważ spełnia również rolę prewencyjną. Ma odstraszać potencjalnych pijanych kierujących. Za bardziej surową karą przemawiał również fakt, że Leszek M. w dniu tragedii pił alkohol przez cały dzień. Nie przeszkodziło mu to wsiąść do auta i pojechać do kolegów. Nie zareagował nawet na telefon znajomego, który dzwonił do niego i apelował o to, aby nie jechał autem w takim stanie. Po chwili zabił prawidłowo jadącego motocyklistę.

Na niewiele się również zdała pozytywna opinia z pracy byłego strażaka. Sędzia Łukomska-Kurek podkreślała, że przecież on sam jeszcze niedawno wyjeżdżał do podobnych zdarzeń i ratował życie osób poszkodowanych. Stąd wziął się wymiar kary, której górna granica to 12 lat więzienia.

Sąd bardzo podniósł wymiar kary dotyczący zakazu prowadzenia pojazdów. Prokurator chciał dla Leszka M. 10-letniego zakazu prowadzenia, sąd uznał zupełnie inaczej. W obliczu tragedii do jakiej doszło sąd uznał, że Leszek M. dożywotnio straci możliwość posiadania prawa jazdy.

Mecenas Witold Majchrzak, obrońca oskarżonego, nie chce komentować wyroku. – Decyzję o ewentualnym złożeniu apelacji podejmiemy po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku – mówi mecenas. Podobnego zdania jest zielonogórska prokuratura jeżeli chodzi o wyrok w zakresie kary więzienia. Prokurator żądał dla Leszka M. kary 8 lat więzienia. – Decyzję o apelacji od wyroku podejmiemy po zapoznaniu się z pisemnym wyrokiem – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.

Prokuratura jest jednak zadowolona z kary w wymiarze dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów. – Prokurator ostrożnie wniósł o 10-letni zakaz prowadzenie. Decyzja pokazuje jednak, że sądy coraz częściej i odważniej sięgają po dożywotni zakaz prowadzenia, co powinno być ostrzeżeniem dla poten   cjalnych pijanych kierujących, i to mnie cieszy – mówi prokurator Fąfera.

Do tragedii doszło w Wielką Sobotę 19 kwietnia b.r. na trasie z Zawady do Jan. Leszek M., wtedy zawodowy strażak oficer, po pijanemu staranował motocyklistę, który zginął na miejscu. Zaraz po zdarzeniu został zwolniony ze służby w straży p

ożarnej.