Przemysław P., który w okrutny sposób zamordował 12 jeży w Zielonej Górze usłyszał wyrok. W więzieniu spędzi dwa lata. Musi też zapłacić 5 tys. zł nawiązki i przez 10 lat nie będzie mógł mieć żadnych zwierząt. Wyrok jest prawomocny.
Wszystko działo się w 2018 r. Pierwszego jeża przechodnie znaleźli 4 lipca, koło sklepu przy ul. Anny Jagiellonki. Sprawca przyniósł zwierzaka w reklamówce, oblał łatwopalną substancją i żywcem podpalił. W poniedziałek, 9 lipca 2018 r., znaleziono aż 9 martwych jeży. Pięć dorosłych i cztery małe. Leżały na tyłach ul. Zamoyskiego. Kolejne spalone żywcem jeże zauważono w niedzielę, 15 lipca. Leżały ułożone w rejonie urzędu miasta. Policjanci szukali sadysty, w terenie pracowali kryminalni. Sytuacja była trudna. Przemysław P. nie ma stałego miejsca zamieszkania. Wiadomo było, że utrzymuje się tylko z prac dorywczych. Nie wiadomo było nawet gdzie szukać brutalnego sadysty.
W poniedziałek, 23 lipca, 2018 r. jeden z policjantów z patrolówki miał wolny dzień. Robiąc zakupy w sklepie zauważył 25-latka. Rozpoznał Przemysława P. z opisu oraz zdjęć z monitoringu. Policjant, nie czekając na nikogo, sam zatrzymał 23-latka. Na miejsce wezwał patrol policji. 25–latek był kompletnie zaskoczony zatrzymaniem.
Przemysław P. usłyszał zarzut zabicia 12 jeży ze szczególnym okrucieństwem. Przyznał się do winy i został aresztowany. Z aresztu jednak wyszedł. Zeznawał, że nie wie dlaczego to robił. Mówił, że najpierw podkarmiał jeże. Potem część jeży zatłukł butelką i część spalił żywcem, w tym młode jeżyki. Podczas przesłuchania dodał, że nie pamięta dlaczego przyszło mu do głowy zabijanie jeży.
Na sprawach w sądzie się nie stawiał. Sąd apelacyjny w październiku 2019 r. uchylił wyrok ze względu na błędy proceduralne. Sprawa została skierowana do sądu do ponownego rozpatrzenia. Rozprawa odbyła się ponownie. Sadysta został skazany. W czwartek, 27 sierpnia, br. przed sądem apelacyjnym w Zielonej Górze odbyła się rozprawa. Apelacja utrzymała wyrok, na mocy którego sadysta Przemysław P. spędzi za kratami dwa lata. Dostał również dziesięcioletni zakaz posiadania zwierząt i nawiązkę 5 tys. zł zł na rzecz organizacji zajmującej się ochroną zwierząt. Wyrok jest już prawomocny. Oznacz że, 25- latek idzie za kraty. – Wyrok satysfakcjonuje. Jest poniekąd przełomowy, bo przeważnie w takich sprawach zapadają wyroki w zawieszeniu. Tutaj mamy karę bezwzględnego więzienia – mówi mecenas Agata Wojciechowska, która darmo reprezentowała fundację Primum.