Zielonogórzanin Krzysztof Fechner na rowerze miejskim chce pokonać długości 1008 km

Krzysztof Fechner i Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. fot. poscigi.pl

Krzysztof Fechner, kierowca MZK i ultrakolarz, zamierza wziąć udział w rowerowym ultramaratonie Bałtyk – Bieszczady Tour. Zielonogórzanin chce pokonać liczącą 1008 km trasę miejskim rowerem. – Wierzę, że nie będę ostatni – mówi z uśmiechem pan Krzysztof. 

Bałtyk – Bieszczady Tour od kilkunastu lat fascynuje i przyciąga coraz większą rzeszę miłośników długodystansowej jazdy na rowerze. To wyścig, który daje możliwość przekroczenia własnych granic, testujący naszą wytrzymałość oraz determinację. To duże wyzwanie, bowiem całą trasę należy pokonać w ciągu 60 lub 70 godzin – zależnie czy wystartujemy za dnia lub w nocy. Skąd więc pomysł, aby ścigać się z profesjonalnymi kolarzówkami przy użyciu roweru miejskiego?

– Dwa lata temu wybrałem się na zielonogórskim miejskim rowerze do Gorzowa. Rok temu pojechałem już do Międzyzdrojów. Teraz uznałem, że warto podnieść poprzeczkę wyżej. Myślę, że to może być fajna promocja Zielonej Góry – wyjaśnia Krzysztof Fechner. I podkreśla, że nie byłoby to możliwe bez wsparcia prezydenta Janusz Kubicki oraz firmy Nextbike, która na co dzień dostarcza i opiekuje się naszym miejskim rowerem.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Fechner na rowerze miejskim w trasę ponad 1000 km

– Trasa jest bardzo długa. Dlatego, aby zwiększyć szansę na dotarcie do mety zaprosiłem do współpracy Roberta Woźniaka, ultrakolarza z Elbląga. Robert regularnie wspiera Zieloną Górę, m.in. „pedałował” dla nas w ramach walki o rowerową stolicę Polski. Ma spore osiągnięcia, bowiem w 9 lat pokonał na rowerze dystans z Ziemi na Księżyc. A teraz na rowerze miejskim wystartuje w barwach naszego miasta – mówi K. Fechner.

Czytaj też – Brawo. Zielona Góra zrobiła to pierwsza w Polsce

Sam pojazd nie będzie znacząco różnił się od modelu, który możemy wypożyczyć na co dzień. Będzie miał zdemontowany koszyk i mechanizm szyfrowy przy kole, ale w zamian znajdą się uchwyty na bidony, z których będą korzystać zawodnicy.

Obaj panowie są zdeterminowani do osiągnięcia sukcesu. – Zapewniam, że damy z siebie wszystko! Może nie wygramy, ale na pewno postaramy się przejechać cały dystans w wyznaczonym czasie. Jeśli nam się to uda to ustanowimy światowy rekord w jednorazowym przejeździe rowerem miejskim – twierdzi nasz rozmówca. Wyścig zaplanowano na sierpień. Trzymamy kciuki!