Kelnerka kawiarni w Focusie wrzątkiem poparzyła dziecko. Sąd zadecyduje o wysokości odszkodowania

Kelnerka jednej z kawiarni w galerii handlowej Focus Mall w Zielonej Górze dotkliwie poparzyła wrzątkiem 10-latka. Poparzenie był tak poważne, że ściągając spodnie chłopcu zdzierano skórę z nogi. Dziecko cierpiało. Sieciowa kawiarnia zniknęła w międzyczasie z galerii, ale mecenas Robert Kornalewicz nie odpuścił, odnalazł firmę i pozwał o odszkodowanie.

W czwartek 5 listopada przed sądem zakończyła się sprawa dotycząca odszkodowania za dotkliwe poparzenie dziecka w jednej z kawiarni w zielonogórskiej galerii Focus. Sąd nie wydał jeszcze wyroku. Zostanie on ogłoszony za dwa tygodnie.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Do zdarzenia doszło 12 lutego 2011 r. Do jednej z kawiarni w galerii Focus wybrała się rodzina. Sieciowa kawiarnia mieściła się wtedy na dole galerii. Rodzina zamówiła napoje. Po pewnym czasie do stołu podeszła kelnerka. Na tacy przyniosła zamówione napoje. 10-letni Dawid siedział nieruchomo przy stole i czytał opis gry komputerowej, którą właśnie dostał od rodziców. Tacę postawiła na narożniku stołu i po chwili niefortunnie ręką uderzyła w tacę strącając pojemnik z wrzątkiem. Jego zawartość została wylała na nogi 10-latka siedzącego przy stole. Ból był tak ogromny, że dziecko wywróciło stół i upadło na ziemię. Wrzątek spowodował, że skóra na nodze chłopczyka przykleiła się do spodni. – Rodzice ściągając zalane wrzątkiem spodnie dosłownie zrywali skórę z nogi dziecka. Wiązało się  z tym ogromnym cierpieniem i bólem chłopca – mówi mecenas Robert Kornalewicz. Rodzice krzyczeli do obsługi kawiarni aby ta przyniosła zimną wodę. Przypadkowy przechodzień pobiegł do apteki i kupił piankę, którą spryskano poparzoną nogę 10-latka.

Do galerii przyjechało wezwane pogotowie ratunkowe. Dziecko zostało przewiezione do szpitala. Tam Dawid został podłączony pod kroplówkę. Lekarze stwierdzili poparzenia nogi, ręki i krocza. Chłopiec dostał również silne leki przeciwbólowe. Leczenie trwało kilka dni. Oparzenia zawsze są bardzo bolesne, chłopiec przez wiele dni cierpiał. Nie był w stanie się sam poruszać. Na nodze do dziś pozostała mu brzydka blizna po dotkliwym oparzeniu.

Matka chłopca poszła do kawiarni, ale ta nie poczuwała się do odpowiedzialności. – Tłumaczono między innymi, że kelnerka nie jest pracownikiem restauracji, tylko firmy zajmującej się najmem pracowników – mówi mecenas Kornalewicz.  W taki sposób sieć próbowała pozbyć się problemu związanego z odszkodowaniem.

W międzyczasie sieciowa restauracja wycofała się z galerii Focus. Mało tego, wycofała się również z Polski. Zniknęła i wydawałoby się, że spraw ucichnie. Mecenas Kornalewicz bazę sieciówki odnalazł na Słowacji. Sprawa ruszyła do przodu. Firma została pozwana. Mecenas Kornalewicz zażądał w imieniu rodziców dziecka odszkodowania za doznaną krzywdę oraz cierpienie związane z leczeniem poparzeń. – Nie ulega wątpliwości, że winna jest kelnerka, która strąciła tacę z wrzątkiem, którą wcześniej źle ustawiła. Kelnerka pracowała na rzecz pozwanej firmy, która w konsekwencji ponosi odpowiedzialność za zdarzenie – wyjaśnia mecenas Kornalewicz.

W pewnym momencie firma przystała na negocjacje dotyczące wysokości odszkodowania. Zajęło to w sumie pół roku. Została ustalona suma, którą firma miała wypłacić rodzicom dziecka. – Zgodziliśmy się na to, że po wpłacie ustalonej kwoty wycofamy pozew – tłumaczy mecenas Kornalewicz. Niestety „sieciówka” znowu zawiodła. Mimo ustaleń podczas długich negocjacji nie dotrzymała ustalonych wspólnie warunków. Sprawa swój finał znalazła więc na sądowej sali.

– Musimy walczyć o swoje prawa, tym bardziej kiedy poszkodowane zostają nasze dzieci, bo pieniądze za cierpienie im się po prostu należą – mówi mecenas Kornalewicz.