Niewiarygodne. Do czego ludzie wzywają policję

Zdarza się, że na numer alarmowy 112 dzwonią osoby, które przedstawiają fikcyjne sytuacje, które w rzeczywistości w ogóle nie mają miejsca. Do wielu takich interwencji jedzie patrol w trybie pilnym, na sygnałach. Równie często wykonywane są telefony dotyczące spraw, którymi mogą zająć się inne służby lub instytucje.

Przedstawiamy kilka zgłoszeń, do których na sygnale pędzili policjanci. Niestety to były kompletnie bezsensowne wezwania, a policjanci w tym czasie mogli być potrzebni w innym miejscu, w którym ktoś rzeczywiści mógł potrzebować ich pomocy.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

„Proszę o pilny przyjazd patrolu. Potrzebuję pomocy, moja żona jest agresywna, demoluje mieszkanie w ręku trzyma nóż. Boję się, że zrobi mi krzywdę”. Tak brzmiało wezwanie. Nowosolscy policjanci ruszyli na sygnałach pod wskazany adres. Po przyjechaniu na miejsce ustalili, że w domu oprócz zgłaszającego nie ma nikogo. Na ziemi było porozrzucanych kilka przedmiotów. – Po dokładnym zebraniu wywiadu policjanci ustalili, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu i żona przebywa w innym mieście. Małżonek pomyślał, że otrzyma od policjantów krótką notatkę z  interwencji, którą będzie mógł przedłożyć w sądzie – mówi mł. asp. Renata Dąbrowicz–Kozłowska. Jak podkreślał „Chodzi mi o kilka słów, że byliście, że widzieliście bałagan w mieszkaniu żebym w sądzie miał jakiś dowód”.

To inny przykład. „Do mojego mieszkania weszła obca osoba, nie chce z niego wyjść. Boję się, że coś mi zrobi, chyba chce mnie okraść. Przyjedźcie szybko”. Policjanci po przyjechaniu na miejscu zastali ogólny nieład w mieszkaniu, porozstawiane kieliszki, butelki po alkoholu, oraz siedzącego w fotelu mężczyznę. – Zgłaszający zażądał aby kolega „coś” postawił do picia, jak mężczyzna odmówił, pan postanowił pozbyć się z mieszkania już niechcianego gościa wzywając do tego patrol policji – mówi mł. asp. Dąbrowicz–Kozłowska.

„Nie ma mnie w domu, jestem w delegacji, do mojej dziewczyny wszedł mężczyzna i zagroził jej bronią. Ja go znam i wiem że jest narwany. Ona wysłała mi esemesa, żebym coś zrobił. To zadzwoniłem do was. Jedźcie szybko wiem, że ten gość jest bardzo niebezpieczny”. To kolejne wezwanie. Po przybyciu na miejsce okazało się że zgłaszający to były partner kobiety. Mężczyzna jest zazdrosny i nie potrafił pogodzić się z faktem, że jego była  już dziewczyna jest w nowym związku i nie ma zamiaru wracać do poprzedniego partnera. Jak później tłumaczył policjantom, myślał że może policja spowoduje i nakłoni kobietę do zmiany zdania.

Policja nigdy nie bagatelizuje sytuacji w których ktoś może być narażony na utratę życia lub zdrowia. – Zawsze z wielką starannością  sprawdzamy wszystkie fakty i niepokojące sygnały. Czasami do jednego zdarzenia jedzie kilkadziesiąt osób wyposażonych w specjalistyczny sprzęt – mówi mł. asp. Dąbrowicz–Kozłowska. Niestety zbyt wiele jest zgłoszeń, do których wzywana jest policja, a zgłaszane interwencje nie potwierdzają się lub są nieprawdziwe. Policjanci przestrzegają przed nieuzasadnionym wezwaniem służb. Taka osoba podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1,5 tys. zł. Informacje nieprawdziwe w  poważniejszych, nieuzasadnionych zdarzeniach, narażają zgłaszającego na odpowiedzialność karną.