Do niebezpiecznego zdarzenie doszło w środę, 13 września, w Nowej Soli. Podczas patrolu pociągu funkcjonariusze SOK zauważyli 5-latka, stojącego przy torze. Okazało się, że maluch sam wyszedł z przedszkola i nikt tego nie zauważył. Sprawą zajmuje się już nowosolska policja pod nadzorem prokuratury. Okazuje się, że przedszkole o zniknięciu dziecka nie zawiadomiło od razu policji.
– Małego chłopca przy torze zauważyli nasi funkcjonariusze podczas kontroli pociągu – mówi Artur Wołoszyny, inspektor SOK Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Zielonej Górze. Natychmiast powiadomili o tym kierownika pociągu. W tym momencie kierownik pociągu poinformował patrol SOK, że właśnie dostał zgłoszenie od maszynisty o małym dziecku na torach w Nowej Soli, które macha rękoma do pociągu. Maszynista natychmiast zaczął hamować.
Po zatrzymaniu pociągu patrol SOK szybko dotarł do dziecka. – Stało kilkaset metrów dalej w torze – mówi inspektor Wołoszyny. W każdej chwili mogło dojść do tragedii.
Chłopiec szedł torem w stronę Bytomia Odrzańskiego. Patrol SOK zaopiekował się chłopcem i zaprowadził w bezpieczne miejsce z dala od torów. O godzinie 13:20 przyjechał patrol nowosolskiej policji, który zajął się chłopcem. Z pięciolatkiem był utrudniony kontakt. Nie odpowiadał na zadawane pytania. Nie mówił jak się nazywa ani gdzie mieszka. Miał jednak kapcie, które wyglądały na przedszkolne.
Dziecko samo wyszło z przedszkola w Nowej Soli
Patrol policji ustalił imię i nazwisko chłopca, który jak się okazało wyszedł z prywatnego przedszkola Mali Odkrywcy przy ul. Muzealnej w Nowej Soli.
Sprawą zajmuje się już nowosolska policja oraz prokuratura. Jak to się stało, że pięciolatek sam wyszedł z sali w przedszkolu, potem z budynku i zniknął? – Niestety to efekt nieuwagi pani, która zajmowała się dziećmi. Chłopiec sam opuścił ale i wyszedł z budynku – mówi Mariusz Olejniczka, dyrektor prywatnego przedszkola Mali Odkrywcy.
Szukali sami, policji nie zawiadomili
Personel po tym jak zorientował się, że chłopiec zniknął przeszukał budynek. Chłopca nie znaleziono. Nikt jednak nie zawiadomił policji o zniknięciu dziecka. Personel wyszedł z budynku szukać chłopca w okolicy oraz między blokami. Na miejsce przyjechał dyrektor Olejniczak, który przerwał ukrop. Czas leciał, a chłopiec zdążył już dojść do torów i zaczął iść wzdłuż torowiska.
Dlaczego policja nie została do razu zawiadomiona o zniknięciu małego dziecka? Zrobił to dopiero dyrektor Olejniczak, ale kiedy poszukiwania okazał się nieskuteczne. – Kiedy zadzwoniłem to policja miała już informacje o dziecku na torowisku – nie ukrywa dyrektor Olejniczak.
W przedszkolu będzie wyjaśniane jak doszło do tego, że dziecko samo wyszło z sali i budynku. – będą wyciągane konsekwencje. Wprowadzimy również dodatkowe zabezpieczenia po to, żeby taka sytuacja nie powtórzyła się już nigdy – mówi dyrektor Olejniczak.
– Ustalamy oraz wyjaśniamy okoliczności w jakich doszło do tego, że chłopiec sam wyszedł z przedszkola – mówi dla poscigi.pl asp. Justyna Sęczkowska-Sobol, rzeczniczka policji w Nowej Soli.