Henryk D. został dotkliwie pobity pod sklepem w Łazie pod Zieloną Górą. Odmówił udzielenia sobie pomocy przez wezwaną do niego ekipę karetki pogotowia ratunkowego. Po tygodniu zmarł w domu. Sprawa prowadzona jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Na początku sierpnia Henryk D. był pod sklepem w Łazie. Tam został pobity. Jak mówią portalowi poscigi.pl świadkowie, został dotkliwie pobity. Do pobitego mężczyzny, do domu została wezwana karetka pogotowia ratunkowego. Ten jednak odmówił udzielenia sobie pomocy, a tym bardziej przewiezienia do szpitala. W międzyczasie Henryk D. miał kontakt z lekarzem rodzinnym. Była u niego również dzielnicowa. Przyszła jednak w innej sprawie, w związku ze znęcaniem się nad rodziną. Tydzień po zdarzeniu około 50-letni mężczyzna zmarł.
Lekarz, który przyjechał na miejsce, w akcie zgonu wpisał „śmierć z przyczyn naturalnych”. Prokurator we wtorek, 11 sierpnia, zadecydował jednak o zabezpieczeniu ciała do sekcji. Ma ona odpowiedzieć na pytanie, czy pobicie pod sklepem miało związek ze śmiercią Henryka D.
Sprawę wyjaśnia zielonogórska policja. – Sprawa jest prowadzona pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci – mówi prokurator Łukasz Wojtasik z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Nikt nie został zatrzymany w związku ze zdarzeniem.