Potrącił kobietę na chodniku i odjechał, bo… miał ważne sprawy

Do zdarzenia doszło w czwartek, 20 grudnia, na ul. Sienkiewicza. Kierujący kia sportage wjechał na chodnik i potrącił 85-letnią zielonogórzankę. Kobieta upadła i złamała ramię. Mężczyzna odjechał z miejsca zdarzenia, bo… miał do załatwienia pilną sprawę. Wrócił dopiero po telefonicznym wezwaniu przez policjantów. Sprawca odpowie za spowodowanie wypadku, a oddalenie się z miejsca spowoduje zaostrzenie grożącej mu kary.

O godzinie 17.00 na ul. Sienkiewicza 85-letnia zielonogórzanka szła chodnikiem do samochodu syna zaparkowanego obok budynku poczty. Nagle na chodnik wjechał samochód kia sportage, którego kierowca potrącił kobietę. 85-latka upadła i złamała prawe ramię.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

– Kierujący kią zostawił synowi poszkodowanej kobiety swój numer telefonu i powiedział, że nie może czekać, bo musi załatwić pilne sprawy – mówi podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia, która zabrała 85-latkę do szpitala.

Patrol policji, który szybko pojawił się na miejscu zdarzenia usłyszał od syna kobiety, że sprawca odjechał i zostawił tylko numer telefonu. Po telefonie wykonanym do kierującego pojawił się on na miejscu.

38-letni mieszkaniec Nowogrodu Bobrzańskiego był trzeźwy. – Tłumaczył policjantom, że odjechał z miejsca zdarzenia, bo miał bardzo pilne sprawy do załatwienia, a przecież pozostawił numer telefonu – mówi podinsp. Barska. Kierowca nie czuł się winny spowodowania wypadku, bo przecież, jak powiedział policjantom , było ciemno i padał deszcz. Mundurowi zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy za spowodowanie wypadku i zlecili odholowanie pojazdu na policyjny parking.

Za spowodowanie wypadku grozi kara do 3 lat więzienia. Za ucieczkę z miejsca wypadku kara jest podwyższana o połowę, do 4,5 roku więzienia. – Kierujący musi liczyć się z tym, że firma ubezpieczeniowa, która wypłaci odszkodowanie poszkodowanej, będzie się domagała od niego zwrotu tej sumy. Taki jest skutek odjechania z miejsca zdarzenia – mówi podinsp. Barska.