Zielonogórscy policjanci we wtorek, 13 sierpnia, zostali zaalarmowani o zaginięciu 79-letniego mieszkańca Zielonej Góry. Dyżurny jednostki wysłał patrole policyjne we wskazane przez rodzinę miejsce. Osłabionego i wycieńczonego 79-latka odnaleźli policjanci ruchu drogowego, którzy podali mężczyźnie wodę i opiekowali się poszkodowanym do przyjazdu załogi pogotowia ratunkowego.
Dyżurny zielonogórskiej komendy miejskiej został powiadomiony przez rodzinę o zaginięciu 79-letniego mieszkańca Zielonej Góry. Wyjechał rowerem w poniedziałek około godz. 8:00 i nie wrócił do domu. Nie nawiązał kontaktu z bliskimi.
79-latek powiedział bliskim, że jedzie do Przylepu, na teren dawnych Zakładów Mięsnych, tam gdzie kiedyś pracował. – Niestety jak się okazało zaginiony nie ma przy sobie telefonu komórkowego – mówi podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka policji w Zielonej Górze.
Dyżurny zaraz po zgłoszeniu zaangażował do poszukiwań patrole na terenie całego miasta. Przygotowany został też pilny komunikat z rysopisem do lokalnych mediów.
Na szczęście patrol drogówki bardzo szybko po dotarciu do Przylepu odnalazł zaginionego 79-latka. Leżał w zaroślach obok cieku wodnego. Jak ustalili wcześniej policjanci rozpytując mieszkańców, ścieżka to popularny „skrót”, którym można dojechać na teren byłych zakładów mięsnych.
Policjanci zauważyli w zaroślach obok ścieżki leżącego mężczyznę, którego wygląd odpowiadał rysopisowi zaginionego. Kilkanaście metrów dalej stał rower oparty o barierki. Mężczyzna był przytomny, ale bardzo osłabiony. – Powiedział policjantom, że spadł z roweru, bardzo boli go noga, chce mu się pić i nie wie jak znalazł się tak daleko od roweru – mówi podinsp. Barska.
Policjanci natychmiast wezwali na miejsce załogę pogotowia ratunkowego, a czekając na medyków podali poszkodowanemu wodę i pomogli mu usiąść w najmniej bolesnej pozycji. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni zadecydowali o zabraniu 79-latka do szpitala z podejrzeniem złamania oraz z powodu wycieńczenia organizmu.