Właściciel spalonej hali nie zgadzał się na utylizację chemicznych odpadów. Chciał za to miastu… sprzedać nieruchomość

Prezydent Janusz Kubicki wskazuje, że miasto miało plan na utylizację wszystkich odpadów zgromadzonych w hali w Przylepie. W budżecie było zapisane na ten cel ok. 10 mln zł. Choć ta suma była niewystarczająca to jednak urząd walczył o dofinansowanie. Niestety żadne instytucje nie były chętne do pomocy miastu rozwiązać chemiczny problem.

– Złożyliśmy odpowiedni wniosek w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. Odbyliśmy również rozmowy w ministerstwie, aby znaleźć dodatkowe środki. Teraz te fundusze centralne i samorządowe zostaną przeznaczone na rekultywację terenu – mówi dla wiadomoscizg.pl Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Zdaniem prezydenta Kubickiego, to co wydarzyło się w Przylepie powinno przełożyć się na zmiany systemowe w prawie, które będą samorządom ułatwiały walkę z nielegalnymi składowiskami.

Właściciel hali nie zgadzał się na utylizację odpadów

– Należy pamiętać, że hala jest własnością prywatną. Jej właściciel nie chciał się zgodzić, abyśmy przeprowadzili proces utylizacji. Chciał natomiast, abyśmy odkupili od niego całą nieruchomość wraz z odpadami. Nie dość, że jako społeczeństwo ponieślibyśmy koszt uporania się z problemem to jeszcze mieliśmy dodatkowo za taką możliwość zapłacić – wyjaśnia prezydent Kubicki.

Odpady zostawiła firma Awinion z Budzynia

Trzeba pamiętać, że toksyczne odpady w Przylepie to pozostałość po działalności firmy Awinion z Budzynia, która zgromadziła tam niebezpieczne materiały. Później zakończyła działalność, a jej przedstawiciele rozpłynęli zniknęli.

Miasto „odziedziczyło” problem od starostwa powiatowego niejako w spadku, po połączeniu Zielonej Góry z gminą. Magistrat rozpisał kilka przetargów na usunięcie odpadów, ale niestety albo nie było chętnych albo żądali oni kwot wielokrotnie większych, niż przewidziane w budżecie.

Czytaj też – Pożar hali z toksycznymi odpadami w Przylepie. Strażacy cały czas leją tam wodę (ZDJĘCIA)

– Przez lata szukaliśmy w tej kwestii wsparcia we wszystkich możliwych instytucjach, kierowaliśmy pisma do wojewody czy ministerstwa. Niestety, nie otrzymaliśmy pomocy – mówi prezydent Kubicki. Jednocześnie w sprawie toczą się postępowania sądowe, nie tylko przeciwko właścicielom firmy, ale również konkretnym urzędnikom.

– Jako miasto zmierzymy się problemem wynikającym z pożaru hali, poradzimy sobie, wyjaśnimy wszystkie okoliczności. Jednak próbę zrzucenia całej winy na urząd uważam za bezzasadną – zapewnia prezydent Kubicki.