Prawie wszyscy kierowcy przekraczali dozwoloną w mieście prędkość

Prawie żaden kierowca nie jechał zgodnie z przepisami. Wczoraj policjanci z drogówki prowadzili kontrolę w czterech miejscach, na których problemy związane z  prędkością zgłaszali mieszkańcy.

Czwartek, godzina 13.00. Policjanci z zielonogórskiej drogówki ustawiają się na ul. Szosa Kisielińska na wysokości os. Pomorskiego. Zaczynają laserem mierzyć prędkość, z jaką kierowcy jadą w kierunku Starego Kisielina. Po chwili na trasie pojawia się peugeot. Pomiar laserowego radaru pokazuje około 80 km, a powinien jechać najwyżej 50 km. Kierowca dostaje mandat 100 zł i cztery punkty karne.

--- Czytaj dalej pod reklamą ---

Kiedy jeden z policjantów rozlicza księdza, kierowcę peugeota drugi policjant zatrzymuje bmw. Pomiar to ponad 80 km na godz. Za szybko o 30 km, bo przecież jesteśmy w mieście. Kierowca z bmw żartuje, że dobrze, że nie jechał motorem. – Na tym odcinku miałbym 200 km – chwali się prędkością. Dostaje mandat w wysokości 200 zł i punkty karne. Kiedy bmw odjeżdża policjant zatrzymuje kolejnego kierowcę. I tak było przez godzinę.

Po godz. 14.00 patrol pojawił się na ul. Zielonogórskiej. Tam również wpadał jeden kierowca po drugim. Gdyby z boku stał drugi patrol to z pewnością policjanci rozliczaliby czterech kierowców jednocześnie. Potem patrol pojawił się na trasie do Ochli oraz na koniec na ul. Sulechowskiej. Wszędzie było tak samo. Kierowcy dostawali mandaty za przekraczanie prędkości i denerwowali się. – Przecież jadę ostrożnie – oburzył się kierujący na wiadomość o mandacie. A przepisy? – No, co. Droga szeroka, to co mam jechać 50 km – denerwował się bezpodstawnie.

Niestety, prędkość to jeden z największych grzechów kierowców. – Patrol pojawił się na ulicach, na których o kontrole prosili mieszkańcy miasta informując nad o problemie telefonicznie i wysyłając maile – mówi podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. Na Szosie Kisielińskiej piesi zwracają uwagę na szalone prędkości, z jakimi po pasach jadą kierowcy. – Czasem strach tu iść po pasach nawet na zielonym świetle – zaznacza pani Maria z os. Pomorskiego. Podobnie mieszkańcy ul. Zielonogórskiej. Zwracają uwagę, że kierowcy nie stosują się tam do ograniczeń i jadą jak tylko szybko się da. – Reagujemy na każdy sygnał o nieprawidłowościach, który do nas trafia, a tych dociera coraz więcej – mówi podinsp. Tchorowski. Szef zielonogórskiej drogówki zaznacza, że do każdego zgłoszenia policjanci podchodzą poważnie i reagują.

Prędkość to jedno. Kierowcy zapominają o pasach bezpieczeństwa. Kierujący fiatem zatrzymany na ul. Zielonogórskiej nie miał zapiętych pasów. – Ja nie miałem zapiętych pasów, więc to przecież to moje bezpieczeństwo – denerwował się podpisując mandat. Odchodząc powiedział „to mnie wykańcza”. Rozmowa przez telefon komórkowy to kolejny z grzechów kierujących. Tymczasem specjaliści podkreślają, że rozmowa przez komórkę czy wybieranie podczas jazdy numeru, albo co gorsze, pisanie wiadomości sms, rozprasza do tego stopnia, jakbyśmy mieli promil alkoholu.

Na kierowców mandaty działają na krótko. O wiele bardziej obawiają się punktów karnych. – Jeździłem mając 20 punktów. Przyznaję, że to bardzo trudne jeździć na tak krótkiej smyczy – opowiadał nam kierowca audi, który prawo jazdy w końcu stracił, za punkty.

Zielonogórska drogówka zapewnia, że będzie reagowała na sygnały mieszkańców dotyczące prędkości i nie tylko. – Kontrole z radarami  na tych drogach powtarzane – ostrzega podinsp. Tchorowski.